Autor Wiadomość
~.:Gatomon Nivea:.~
PostWysłany: Nie 21:43, 15 Lip 2007    Temat postu:

Wróciłam i mogę dać C.D. jeśli ktoś nie czytał:

Kilka minut późniejLauri zaczął delikatnie drażnić Gatomon po biodrze.

G: Lauri?

L: Cio?

G: Odwalisz ty się?

L: Nie…

G: Na kanapę.

L: Ze co?

G: Masz natychmiast iść na kanapę.

L: Ale…

G: I żadnych ale.

L: A jak dam ci buziaka na przeproszenie?

G: Nie przekupisz mnie.

L: A szkoda… -wziął swoją poduszkę i koc zfotela.-Papa…-mruknął i wyszedł z pokoju. Zszedł na dół do salonu. Położył się.Nagle z kuchni dało się słyszeć tłuczącą się szklankę.

Szybko tam pobiegł. To jego mama brała leki.

L: Mama? A co ty tu…?

ML: Biorę leki.-przerwała mu.

L: Stłukłaś szklankę…

ML: Wiem… Zaraz to posprzątam…-nachyliła się i nagle-Ała..!- straciła równowagę i złapała się za blat stołu. Lauri pomógł jej siępodnieść.

L: Lepiej ja posprzątam.

ML: Nie ja to zrobię.-wyrwała mu się. Znowu się nachyliła iod razu straciła równowagę i upadła na podłogę. Lauri szybko pomógł jej wstać ipomóg jej usiąść na kanapie. Na dół zeszła Gat w szlafroczku Wesoly.

G: Lauri, co się stało?

ML: To nic takiego.

L: Jaki był numer na pogotowie?

G: 999. Ale co się stało?

L: A bo ja wiem?- zadzwonił na pogotowie, lecz nikt nieodbierał. Wściekły się rozłączył.

G: I co?

L: Ubieraj się! Jedziemy na pogotowie.

G: Muszę?

ML: Lauri nie trzeba.

L: Trzeba trzeba.

Po długim wybraniu się pojechali do szpitala. Gdy Laurizniecierpliwiony łaził po korytarzu:

G: Lauri usiądź sobie.

On nic.

G: Lauri?

L: Czego?!

G: Możesz na mnie nie wrzeszczeć?

L: Gati to jest moja mama! Czemu ja się mam nią nieprzejmować?!

G: A czy ja coś takiego mówię!?

Lauri nie odpowiedział, gdyż z gabinetu wyszedł lekarz.

-Państwo są rodziną pani Ylonen?

L: Tak, jestem jej synem.

-Pańska matka miała chwilowe zasłabnięcie, ale już jestdobrze. Dam jej tylko specjalny lek i może pan zabrać ją do domu. Ale proszę nanią uważać. I najlepiej jeśli będzie w stałej opiece.

L: Dobrze.

Lekarz wrócił do gabinetu, a Lauri usiadł na krzesełku.

L: Gati co ci?

G: Nic…-mruknęła.

L: Coś ci jest.

G: Odwal się i tyle.

L: Ale co ja ci zrobiłem.

G: Gówno wiesz?

L: Gati?

G: Jak tylko wyjdzie zwijamy manatki i jedziemy do domu.

L: Mam prośbę.

G: Mów.

L: Czy możemy pożyczyć mojej mamie sypialnię na tę noc?

G: Że co?

L: Sama widzisz w jakim jest stanie.

G: No okay.

Kiedy wrócili do domu Gati i Lauri położyli się w pokojuobok gdzie wcześniej spała mama Laurisia.

Godzinę snupóźniej…

G: Lauri?

L: Cio kochanie?

G: Czy ty też słyszysz tą muzykę?

L: Niestety tak.

G: Idź zobacz co się dzieje.

L: Teraz twoja kolej.

G: No okay…-wstała i zapukała do pokoju mamy Lulka.

ML: Proszę.

Gati weszła.

G: czy coś się stało?

ML: Nie, a co?

G: Bo wszędzie słychać muzykę.

ML: To pewnie sąsiedzi.

G: Mam nadzieję.

ML: Nie martw się mi też spać nie dają.

G: To ja już lepiej pójdę.

ML: No dobrze.

Gati wróciła do sypialni.

Nast. Dn. O 6:00,kiedy Gati i Lauri jeszcze spali, coś władowało się do ich wyrka. To Drigerwgramolił się pomiędzy ich i zaczął lizać Lauriego po twarzy.

L: Driger zjeżdżaj!-uderzył tygryska, a ten z piskiem uciekłz łóżka. Po chwili wskoczył na komodę, z komody, na szafkę, z szafki na szafę ina koniec skoczył Lauriemu na brzuch.

L: Ku**a!!

G: Lauri opanuj się!-skarciła go.

L: No ale!

G: Zamknij się z tym głupim Ale!

L: No okay…

Driger polizał go po poliku.

L: Wal się!-popchnął kociaka.

G: Nie bij go okay?

L: A czy ja go biję?

G: Tak.

L: Gatiś?

G: Pójdziesz z nim na dwór?

L: Za buziaka.

G: Okay.-cmoknęła go, a on wstał. Ubrał się i poszedł zDirgerem na spacer.

Popołudniu Gatizrobiła obiad. Kiedy wspólnie go jedli:

ML: Czy mi się wydaje czy robiliście „coś” dziś w nocy?

L: Mamo.

G: A „co” mielibyśmy robić?

ML: Wiesz co Gatomon? Nie wiem jak mój syn może zjadać toświństwo.

L: Mamo…!

ML: Nie mów że smakują ci te pomyje!

G: Wypraszam sobie!!-uderzyła sztućcami w stół.

ML: Już lepsze są te Fast foody!

Gati oburzona z hukiem poszła do sypialni i zamknęła się naklucz.

L: Mamo!

ML: Nie mówi że ci to smakuje!

L: Bardzo mi to smakuje w porównaniu do twoich zupekmlecznych!!

ML: Śmiesz obrażać moje zupki?!

Nagle usłyszeli trzask drzwi frontowych i dźwiękzapalającego się silnika samochodowego. Lauri wybiegł na dwór a tam Gatiodjeżdżała samochodem.

L: Gati stój!- wlazł jej przed maskę.

G: Zjeżdżaj stąd!

L: Ale Gati!

Ale ona go nie chciała słuchać. Wyminęła go i odjechała.

L: Kur*a!!!

Jego mama (dumna ale tego nie okazywała) wyszła na ganek.

ML: Lauri, chodź tutaj bo zmarzniesz!!

L: Ty… -wściekły odwrócił się do matki.-To wszystko twojazasr**a wina!!

ML: Przestań przeklinać tylko chodź tutaj!

L: Już się robi mamusiu.-powiedział cicho do siebie i wróciłdo domku. Poszedł do piwnicy i wziął swoją ukochaną piłę mechaniczną. Odpaliłją i zawołał: „Mamo chodź tu na chwilkę!”

ML: Już idę.-zeszła zadowolona, ale na widok syna z piłą oniemiała.- Nie zrobisz tego!

L: A wiedz mamusiu że z przyjemnością.

ML: Co mam zrobić żebyś to odłożył?!

L: 1. Przeprosisz Gati. 2. Jutro z samego rana wyjedziesz.Albo nie. Dziś wieczorem. I nic nie powiesz Gat o tym co teraz zaszło,zrozumiano?

ML: Ddd-dobrze!!

L: No.-wyłączył piłę.- To ja teraz jadę po Gatomon, a ty sięsię spakujesz.

ML: Dobrze.

L: No to papa.-poszedł na górę i zadzwonił do Gati.

G: Hallo?

L: Hej koffanie.

G: Odwal się oki?

L: Ale Gati mam wiadomość. Bo moja mama powiedziała żejeszcze dziś wróci do Finlandii bo ma nas już serdecznie dość.

G: To ja za parę minut wrócę, okay?

On nic.

G: Lauri okay?

Nagle ktoś wydarł się jej do słuchawki.

G: O kutwa!-rozłączyła się i pędem wróciła do domu, a tammama Lulka szantażowała synka piłą.

L: Mamo odłóż tą piłę!

G: Omg!!

ML: A ty szmato tu po co?!-odwróciła się z piłą do Gati.

G: Może pani odłożyć tą piłę?

ML: O nie! I zapamiętaj to sobie! Albo odczepisz się odmojego maleństwa albo już po tobie!

G: Chyba nie chce pani żeby Lauri przez całe życie trzymałsię pani spódnicy?

L: Mamo?

ML: Już wolę to niż żeby mieszkał z taką szmatą!!!

Lauri szybko wyciągnął komórkę i zadzwonił na 997.

Policja od razu przyjechała. Zamknęli mamęLulka w psychiatryku…



Iżyli długo i szczęśliwie!! K.O.N.I.E.C.!!!
Nova
PostWysłany: Sob 18:46, 07 Lip 2007    Temat postu:

zawalisty opek! Wesoly
Shadow.666
PostWysłany: Sob 16:32, 07 Lip 2007    Temat postu:

będzie jak Gati wróci bo gdzieś pojechała. Na forum TR macie obie części Wesoly
Sanni
PostWysłany: Sob 13:31, 07 Lip 2007    Temat postu:

Heheheheheehehe, niezłe Mruga Będzie jakiś cd.??
Mary
PostWysłany: Sob 12:56, 07 Lip 2007    Temat postu:

Laughing zapowiada się zarąbiście xD
Helli
PostWysłany: Pią 20:53, 06 Lip 2007    Temat postu:

Duzo dialogów ale i tak jest świetne ,ja chce ciąg dalszy
Shadow.666
PostWysłany: Pią 20:16, 06 Lip 2007    Temat postu:

znam to opko, hehehe,. Dawaj 2 część z piłą Wesoly
Living Dead Beat
PostWysłany: Pią 18:22, 06 Lip 2007    Temat postu:

Same dialogi Ale i tak mi się podoba xD Mogliby trochę... Rolling Eyes no... hmm.. Mamuśkę powkurzać
~.:Gatomon Nivea:.~
PostWysłany: Pią 11:54, 06 Lip 2007    Temat postu: ~.:Teściowa:.~

To może dla jaj dodam kolejne opko z "Nicości":
Pewnego razu kiedy Lauri i Gatomon jeszcze spali, naglezadzwonił telefon.

L: Hallo?

ML: Lauri, kochane maleństwo!!! Jak ja dawno ciebie niesłyszałam!

L: Mamusia?

ML: Na a kto? Święta Teresa?

L: Możliwe…

ML: Mam dla ciebie świetną wiadomość.

L: Jaką?

ML: Przyjeżdżam na cały weekend do ciebie!

L: Co?!

ML: Nie cieszysz się?

L: Yyy… W tym sęk, że obiecałem Gati, że ten weekend spędzętylko z nią…

ML: No tak… Zapomniałam… Ta współczesna młodzież…

L: Mamo…

ML: No trudno… Przyjadę innym razem…

L: Możesz przyjechać.

ML: To będę za jakieś 5 godzin, bo właśnie przekroczyłamgranicę.

L: Ok. Pa.-rozłączył się.

G: Kto to był?

L: A jak kochanie myślisz?

G: Krystyna z gazowni??

L: Moja mama!

G: Omg… A na ile przyjeżdża?

L: Cały weekend.

G: Co?! Ale weekend masz zajęty!

L: Sorry kochanie, spędzimy razem następny.

G: Tak?! W następny wyjeżdżam do Włoch.

L: Serio? To już w ten weekend?

G: Noo…

L: Kurcze… Zupełnie zapomniałem.

G: Ty wszystko zapominasz!

L: Nie wszystko!

G: Tak?! To co robiliśmy wczoraj?!

L: Zjedliśmy wspólnie kolację no i wylądowaliśmy tu.

G: A co robiłeś rano?

L: O której?

G: O np. 9?

L: Leżałem, gapiłem się w twoje zdjęcie i myślałem okolacji.

G: A o 11?

L: Poszedłem z Tobą do parku.

G: A co zamówiłeś w pubie?

L: Dwa drinki, dla ciebie i dla mnie + lody miętowe dlaciebie.

G: Szok, że coś pamiętasz.

L: No widzisz J. Geniusz ze mnie . […] To co chcesz na śniadanie?

G: Hym… Może… to co zwykle.

L: Okay…-wstał i założył boxerki. Zrobił śniadanie i ktośzapukał do drzwi.

G: Ja otworzę!- zeszła na dół (ubrana w czarną sukienkę zgorsetem krótką do pośladek p) i otworzyła drzwi.- O dzień dobry.

ML: Jest może mój Lauriś?

G: Tak, właśnie robi śniadanie. Niech pani wejdzie.

To była mama Lauriego. Weszła do środka. Lauriś (nadal wboxerkach Wesoly) wyszedł z kuchni z kubkiem kawy i upuścił go.

G: Ja posprzątam. –poszła do kuchni po szczotkę i zmiotkę.

L: Eee… Mama?

ML: Kochane maleństwo!- rzuciła mu się w ramiona a onrozciapirzył buźkę.

L: Mamo puść! Dusisz mnie!

ML: Nie przesadzaj! –puściła go.

L: Miałaś przyjechać za 4 godziny.

ML: No tak, ale taki jeden miły pan, chyba jeden z twoichkolegów mnie podwiózł.

L: Który znowu?

ML: Aki bodajże…

L: Już ja mu pokażę…-mruknął pod nosem.

G: Lauri!- powiedziała wstając z podłogi.

L: Okay, okay.

G: Chce pani może kawy albo herbaty?

ML: Macie może mocną szkocką?

L: Mamo nie. Bierzesz leki na serce więc nie możesz pić.

ML: Stara śpiewka!

L: Mamo!

ML: Kawy poproszę.-zwróciła się do Gat.

G: Zaraz przyniosę.- poszła do kuchni.

ML: Widzę, że nawet nie zdążyłeś się ubrać. Chyba, że to onazabiera ci kasę.

L: Mamo przestań okay? Po prostu niedawno wstałem i niezdążyłem nawet skorzystać z toalety.

ML: To idź. I ubierz się przy okazji!

L: Dobra, dobra!-poszedł do toalety mijając się z Gati.Podała swojej przyszłej teściowej kawę.

G: Proszę.

ML: Dziękuję.

G: Może przejdźmy do salonu.

ML: Dobrze.

Poszły. Mama Lauriego usiadła na kanapie, a Gati w fotelu.

ML: To kiedy zamierzacie się pobrać?

G: Jeszcze o tym nie myśleliśmy.

ML: A co z dziećmi. Planujecie jakieś?

G: Jak na razie nie mamy w ogóle na nie czasu.

ML: Ale na inne „rzeczy” macie.

G: Zależy jakie pani ma „rzeczy” na myśli.

L: Gati cho na tu na chwilę!- zawołał z sypialni.

G: Zaraz wrócę.- poszła do sypialni.- Co chcesz?

L: Gdzie są moje spodnie?

G: Które?

L: WSZYSTKIE!

G: Połowa jest w praniu, ¼ w śmieciach, a pozostała ¼ chybawisi w łazience, a może Driger je rozszarpał… Nie pamiętam!

L: To co ja mam założyć!?

G: Może te spodnie od mojej mamy?

L: Te Wojskowe?!

G: Yhym…

L: Ale one są za duże!

G: Mówi się trudno. Zakładaj i nie gadaj.

L: Gdzie one są?

G: A bo ja wiem?

L: Eh… Zaraz je znajdę…

G: Okay.- wróciła do teściowej.

ML: Czyżby mój syn nie miał się w co ubrać?

G: Nie może biedaczek znaleźć se spodni.

ML: Widocznie nie umiesz prać.

G: Co ma pani na myśli?

ML: Byłam w waszej łazience i z kosza na brudy wysypywałysię ciuchy.

G: Moja wina, że Lauri jak tylko wyjdzie z łóżka się brudzi?

ML: Ciekawe, ale mi się wydaje, że po prostu nie umieszpogodzić się z prawdą.

Na dół z szedł Lauriś.

L: Już jestem.

ML: To dobrze. Właśnie rozmawiałyśmy o wadach twojejprzyszłej żony.

G: Prościej mówiąć twoja mama uważa że nie umiem prać.

L: Ale Gati umie prać.

ML: Niech ci będzie. Ale widzę, że będę musiała się do waswprowadzić.

G i L: Co?!

L: Mamo ty zwariowałaś?!

ML: Nie mów, że nie chcesz, żebym tu zamieszkała! Przecieżnie raz jak dzwoniłeś żaliłeś się, że Gatomon cie źle traktuje!

G: Lauri!

L: Mamo!

ML: Tylko powiedz że kłamię!

G: Lauri czy to prawda?

L: Gati co ty?! Wżyciu nie powiedziałbym czegoś takiego!

ML: Już, skończyliście?

L: Zgoda kochanie?

G: Okay. -pocałowała go.

ML: To który pokój mam zająć??

L: Zaraz ci mamo pokażę… -zaprowadził swoją mamę do małego,ciasnego pokoiku.

ML: I to ma być pokój dla twojej biednej, schorowanejmatki?!

L: Większych nie mamy… Nie licząc sypialni mojej i Gat…

Jego mama popatrzyła na niego znacząco.

L: Mamo nie.

ML: Lauri?

L: Ale to jest sypialnia MOJA I GAT!

ML: Skoro tak stawiasz sprawę…

Kiedy Gati kładła się koło Lauriego:

L: Kochanie?

G: Co tym razem?

L: Co powiesz na powtórkę wczorajszej nocki?

G: Lepiej nie.-położyła się.

L: Dlaczego?

G: Bo w pokoju obok jest twoja mama?

L: I co z tego?

G: 1. Będziemy jej przeszkadzać. 2. Jeszcze pomyśli, żespecjalnie dla niej staramy się o potomstwo.

L: No to będziemy cichutko…

G: Nie.

L: Prosię…

G: Nie. –zgasiła światło.- A teraz idź spać.-wtuliła się wpoduszkę…

L: Eh…

Nagle zza ściany ktoś krzyknął. Lauri i Gati zerwali się zwyrka i pobiegli do pokoju mamy Lula, a tam…

L: Co się stało?!
ML: Tam coś jest…-wskazała na szafę.

L: Ale co?

Gati otworzyła szafę a mama Linta podskoczyła i wrzasnęła zestrachu.

G: To tylko płaszcz…

ML: Naprawdę?

L: Tak, naprawdę…

ML: Aha… Przepraszam za pobudkę, a teraz wyjdźcie bo chcęiść spać…

G: Dobrze.

Wrócili do łóżka… Kiedy Gati leżała i już przysypiała, Laurizaczął ją zaczepiać i drapał i lizał ją po ramieniu i szyi.

G: Lauri, błagam, ja chcę spać.

L: Ale ja chcę powtórkę.

G: Nie Lauri, nie ma mowy o żadnej powtórce.

L: Eh… To chociaż daj buzi…

Gati lekko go cmoknęła i znowu się położyła.



C.D.N…..
Jeśli się podobało pisać a dam 2 częśćp

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group